Kochani!
Niestety jestem zmuszona na razie zawiesić działalność w obszarze bloga.
Za to staram się rozwinąć fan page i na tym się skupiam, dlatego właśnie tam wszystkich zapraszam. Na bieżąco dowiecie się co u mnie, nad jakimi projektami pracuję oraz obejrzycie najnowsze rezultaty sesji zdjęciowych. Jak zawsze możecie zadać mi tam pytania chętnie odpowiem na wszystkie :)!
ZAPRASZAM do odwiedzania i komentowania!
-> Fan Page wygodnaanna - wizaż <-
bądź piękna!
wtorek, 13 listopada 2012
sobota, 6 października 2012
Dwóch pomocników w walce o piękne paznokcie
Jeśli chodzi o paznokcie, pewnie większość z Was wymieni choćby jeden problem z jakim boryka się na co dzień. Moim największym zmartwieniem są suche skórki. Próbowałam wielu
sposobów i chyba jeszcze nie odkryłam idealnego produktu, ale!... na pewno
znalazłam coś, co bardzo pomaga mi rozprawić się z problemem. Koleżanka polecila
mi olejek Wheat Germ Cuticle Revitalizer
Complex marki Cuccio. W składzie
znajdziemy wiele dobroci: olejeki z kiełków zbóż, szafranowy, sezamowy oraz z pestek
winogron, a także wapń i witaminy. Jeśli chodzi o zapach, to w składzie widnieje
składnik „parfume” ale ja odbieram go jako całkowicie naturalny, a do tego
bardzo przyjemny.
No dobrze ale jak z działeniem? Producent
zaleca używanie olejku 3-4 razy w tygodniu aby uzyskać mocniejsze paznokcie i
zadbane skórki. Ja używam od około miesiąca, dwa razy w tygodniu, gdyż nie
zawsze mam czas, a i tak widzę efekty. Skórki są bardziej nawilżone, a paznokcie
znacznie rzadziej się rozdwajają. To działa! ;)
Mój drugi pomocnik to przyśpieszacz wysychania lakieru Mavadry znanej już Wam firmy Mavala, o której odżywce do rzęs pisałam <TU>. Produkt wygląda jak lakier do paznokci i tak też go używamy ;) Oprócz zbawiennego oszczędzania naszego czasu, ( w 5 minut paznokcie są suche) podbija też kolor lakieru oraz nabłyszcza go. Co do wydajności, to ciężko mi stwierdzić, gdyż wcześniej korzystałam z wysuszacza w formie olejku marki Sephora . Wydaje mi się że Mavadry starczy na dość długi czas. Używam go również dwa razy w tygodniu, tak jak olejku do skórek i zużycie nie jest aż tak duże. Bardzo ważne jest też to, iż płytka paznokciowa nie ulega przesuszeniu.
Na szczęście nie musiałam przekonywać
się na własnej skórze jak negatywnie działa tej klasy produkt marki
Sally Hansen. Mogłam zobaczyć to na przykładzie koleżanki z pracy. Na prawdę NIE POLECAM.
Co
sądzicie o przyśpieszaczach wysychania? Macie jakieś doświadczenie z tego typu produktami? A może jakiegoś nie polecacie?
PS. Jeśli podobają się Wam paznokcie z pierwszego zdjęcia to serdecznie zapraszam na bloga mojej koleżanki Natalii. To bardzo zdolna, młoda osoba z wielką pasją, robiąca przepiękne rzeczy!
środa, 19 września 2012
Zdrowa opalenizna na cały rok
Lato ma się ku końcowi, a słonecznych dni jak na lekarstwo.
Mój dzisiejszy post przybliży Wam produkt, dzięki któremu utrzymacie piękną
opaleniznę nawet do pierwszych wiosennych promieni słońca. Jest nim samoopalający
olejek z serii Dior Bronze Natural Glow.
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego akurat
ten…, a nie inny? Już wyjaśnieniem. Pierwszy, w mojej opinii największy plus,
to fakt, że produkt ten dostosowuje się do PH skóry, dzięki czemu każdemu
zapewnia indywidualny i bardzo naturalny odcień opalenizny. Koleją zaletą jest
delikatny efekt jaki uzyskujemy. Nie bójcie się jeśli potrzebujecie bardziej
widocznej opalenizny. Wystarczy powtórzyć aplikacje po kilku godzinach :).
Warto wspomnieć o właściwościach nawilżających tego specyfiku. Skóra zdecydowanie
nabiera blasku, tak, jak obiecuje
producent. Choć z tym wiąże się też niewątpliwy minus. Na cały zabieg
potrzebujemy trochę czasu, tak aby olejek mógł się wchłonąć. Prawdą jest, iż
należy on do gamy olejków suchych i nie brudzi ubrań. Niestety raz nałożyłam go przed spaniem i w
czasie nocy trochę się wytarł, dzięki czemu nie wszędzie wyglądał tak samo.
No dobrze, a jak z aplikacją…? Buteleczka wyposażona jest w
atomizer, ale olejek i tak wymaga roztarcia. Od razu po tym jak produkt dotrze
w każdy zakamarek naszego ciała, mamy pewność, że opalenizna będzie równa.
Nawet na twarzy! ;).
Dior nie zapomniał również o naszym samopoczuciu. Aktywny
składnik roślinny (producent nie napisał jaki dokładnie;) dba o nasz nastrój.
Bata-endorfiny sprawiają, że czujemy się tak samo jak po kąpieli słonecznej i
mogę to potwierdzić. Nie wiem, czy to nie siła sugestii, aczkolwiek czuję się
naprawdę wyśmienicie myśląc o mojej opaleniźnie widocznej po kliku godzinach.
Na podsumowanie, chciała bym podkreślić kilka dodatkowych
cech produktu. Pamiętajcie koniecznie, olejek nie zawiera w sobie żadnych filtrów
przeciwsłonecznych, wiec i tak trzeba się zabezpieczać przed słońcem. Po
skończonym nakładaniu produktu należy ręce. To bardzo ważne ;)!
Moje sposoby na kostki, kolana, łokcie, nadgarstki ?
Kupiłam w Rossmannie olejek do pielęgnacji ciała marki Alterra
i smaruje nim właśnie te problematyczne miejsca.
Mama nadzieję, że nieco
rozjaśniłam wasze dotychczasowe niepewności związane z opalenizną, pragnąc zarazem
przyciemnić wasze ciała ;). Życzę pięknej opalenizny na długi okres!
Subskrybuj:
Posty (Atom)