środa, 19 września 2012

Zdrowa opalenizna na cały rok


Lato ma się ku końcowi, a słonecznych dni jak na lekarstwo. Mój dzisiejszy post przybliży Wam produkt, dzięki któremu utrzymacie piękną opaleniznę nawet do pierwszych wiosennych promieni słońca. Jest nim samoopalający olejek z serii Dior Bronze Natural Glow.


  Zastanawiacie się pewnie, dlaczego akurat ten…, a nie inny? Już wyjaśnieniem. Pierwszy, w mojej opinii największy plus, to fakt, że produkt ten dostosowuje się do PH skóry, dzięki czemu każdemu zapewnia indywidualny i bardzo naturalny odcień opalenizny. Koleją zaletą jest delikatny efekt jaki uzyskujemy. Nie bójcie się jeśli potrzebujecie bardziej widocznej opalenizny. Wystarczy powtórzyć aplikacje po kilku godzinach :). Warto wspomnieć o właściwościach nawilżających tego specyfiku. Skóra zdecydowanie nabiera blasku, tak,  jak obiecuje producent. Choć z tym wiąże się też niewątpliwy minus. Na cały zabieg potrzebujemy trochę czasu, tak aby olejek mógł się wchłonąć. Prawdą jest, iż należy on do gamy olejków suchych i nie brudzi ubrań.  Niestety raz nałożyłam go przed spaniem i w czasie nocy trochę się wytarł, dzięki czemu nie wszędzie wyglądał tak samo.
No dobrze, a jak z aplikacją…? Buteleczka wyposażona jest w atomizer, ale olejek i tak wymaga roztarcia. Od razu po tym jak produkt dotrze w każdy zakamarek naszego ciała, mamy pewność, że opalenizna będzie równa. Nawet na twarzy! ;).
Dior nie zapomniał również o naszym samopoczuciu. Aktywny składnik roślinny (producent nie napisał jaki dokładnie;) dba o nasz nastrój. Bata-endorfiny sprawiają, że czujemy się tak samo jak po kąpieli słonecznej i mogę to potwierdzić. Nie wiem, czy to nie siła sugestii, aczkolwiek czuję się naprawdę wyśmienicie myśląc o mojej opaleniźnie widocznej po kliku godzinach.
Na podsumowanie, chciała bym podkreślić kilka dodatkowych cech produktu. Pamiętajcie koniecznie, olejek nie zawiera w sobie żadnych filtrów przeciwsłonecznych, wiec i tak trzeba się zabezpieczać przed słońcem. Po skończonym nakładaniu produktu należy ręce. To bardzo ważne ;)!
Moje sposoby na kostki, kolana, łokcie, nadgarstki ?
Kupiłam w Rossmannie olejek do pielęgnacji ciała marki Alterra i smaruje nim właśnie te problematyczne miejsca.
Mama nadzieję,  że nieco rozjaśniłam wasze dotychczasowe niepewności związane z opalenizną, pragnąc zarazem przyciemnić wasze ciała ;). Życzę pięknej opalenizny na długi okres!

piątek, 14 września 2012

Dobre wieści- czyli praca w Teatrze Muzycznym ROMA

Kochani! Chciałam podzielić się z Wami radosną nowiną. Dostałam pracę w Romie.
Jak to się stało? Sama się zastanawiam. Wszystko działo się tak nagle i szybko. Dzięki mojej dobrej koleżance Róży (o współpracy z nią mogliście przeczytać <TU>) dowiedziałam się o naborze na charakteryzatorki. Szybka decyzja i już byłam w teatrze, w jego pracowni i malowałam, malowałam i maaaalowałam ;)

 Tak wyglądał makijaż, który miałyśmy odtworzyć...


 
 a tak wyglądał make up wykonany przeze mnie


Po wszystkim Kajetan Góra, który organizował nabór, zrobił zdjęcia naszych prac i powiedział żebyśmy czekały na telefon.
Za parę dni telefon zadzwonił z informacją żebym przyszła pomalować jeszcze raz, gdyż chcą się upewnić. Tym sposobem znalazłam się z pięcioma innymi dziewczynami w Atelier Kajetana, malując kolejny raz ten sam makijaż.
Wyglądało to tak



Niestety nie było wystarczająco dużo czasu i malowałam tylko połowę twarzy, ale dzięki temu możecie zobaczyć różnicę przed i po ;)
Nie minęła chwila, gdy już trzymałam pióro w dłoni, podpisując się swoim nazwiskiem tuż pod treścią umowy, zawartą pomiędzy moją osobą, a Teatrem Muzycznym ROMA! :) Nadal nie mogę w to uwierzyć. Choć pierwszy dzień pracy już za mną, a była to tylko próba kostiumów i makijaży, to i tak było niesamowicie. Już nie mogę się doczekać pracy przed spektaklem!
Proszę trzymajcie kciuki, a ja, co jakiś czas postaram się coś pokazać z tego, co będę robić ;)